piątek, 2 października 2015

114. Trochę młodości od SORAYA !

Dziś o kolejnym cudaku od SORAYA, którego przeznaczenie w zasadzie całkowicie uległo transformacji w moich rękach. Mianowicie rozwodzić się troszeczkę będę, nad olejkiem regenerującym do twarzy. Co może nam dać jego stosowanie? I jak działa, kilka linijek niżej. Jak wygląda???

Co obiecuje nam producent?

Skład:

Moja opinia:

Olejek otrzymujemy w kartoniku, w którym znajduje się 50ml buteleczka, dzięki czemu mamy absolutną pewność, że nikt nie majstrował, przy kosmetyku, co już na wielki plus.

Kosmetyk ten jest generalnie przeznaczony dla skóry dojrzałej z objawami starzenia ale, niżej są wypunktowane inne wytyczne co do zastosowania. Ja posiadaczka, suchych łokci, kolan, skóry na płatkach uszu a także w okolicach ust, postanowiłam, go zastosować na te miejsca. I doznałam szoku, ponieważ niewielka ilość wystarcza na pokrycie np. łokci są to zaledwie 4 krople :)

A działanie rewelacja, skóra nawilżona, brak suchych skórek, pięknie pachnie, żyć nie umierać. Oczywiście nie działa to jak dotknięcie czarodziejską różdżką, ponieważ trzeba chwilę stosować, w zależności od potrzeb ale rezultaty są :) Działa wygładzająco oraz ujędrniająco jak najbardziej, bo też to sprawdzałam, co do reszty niestety nie odpowiem, bo ani nie mam zmarszczek ani wiszącej skóry.

Nadaje się również świetnie do masażu, co sugeruje nam producent, skóra jest przyjemnie nawilżona, gładka oraz cudownie pachnie.Polecam gorąco :) Ocena:

20. Spa dla stóp od Perfecty.

 Cześć :) Jak wiecie mamy lato, więc nasze stopy potrzbują specjalnej pielęgnacji. Kto ma działkę, ten wie, że chodzenie na bosaka to codzienność ;) Wyjazd nad morze? Na plaży też poruszamy się boso. Ostatnio zaopatrzyłam się w SPA dla stóp od Perfecty, w którego skład wchodzi maska-serum do stóp oraz wulkaniczny peeling. Nie wybieram się nad morze, lecz moje stopy ostatnio wymagają naprawdę szczególnej pielęgnacji. Warto o nie zadbać, przecież to one dźwigają cały ciężar naszego ciała - należy im się trochę więcej uwagi. Przecież to nie trwa cały dzień ;) Wystarczy poświęcić im ok. 20 minut w ciągu całego dnia, a przecież cała dobra ma ich 1440, więc spokojnie, na nic poza tym nie zabraknie Wam czasu ;)

*zdjęcie pochodzi z serwisu weheartit.com

Na pierwszy rzut stosujemy wulkaniczny peeling do stóp

DZIAŁANIE

Peeling złuszczający do stóp zawiera pumeks ze skały wulkanicznej, który złuszcza zrogowaciały naskórek oraz olejek bawełnianym ciekłą parafinę i alantoinę, które wyglądzają, chronią i nawliżają naskórek.

JAK STOSOWAĆ?

Masować mokre stopy peeligiem przez około 5 minut. Następnie spłukać wodą i osuszyć.

SKŁAD

KONSYSTENCJA

Następnie nakładamy maskę-serum do stóp

DZIAŁANIE

Zawiera roślinno-witaminowy kompleks z arniką górską zmiękczający zrogowacenia oraz ciekłą parafinę i alantoinę przyspieszającą naprawę pęknięć naskórka i nawilżające.

JAK STOSOWAĆ?

Po wykonaniu peelingu nałożyć na stopy grubą warstwę, pozostawić na około 15 minut. Nadmiar wmasować.

SKŁAD

KONSYSTENCJA

Peeling jak i maska tworzą idealne połączenie, jeśli chcemy zapewnić swoim stopom odpowiednie nawilżenie oraz lekkość. Wszelkie zgrubienia zniknęły z moich stóp, stały się one w pełni nawilżone, a do tego peeling i maska pozostawiły na nich bardzo przyjemny zapach (mi się trochę kojarzy z cytrusami i wanilią, nie wiem dlaczego). Jeśli chodzi o maskę, bardzo dobrze się wchłania. Ogółem jestem bardzo zadowolona z tego produktu i wiem, że do niego wrócę. 

A Wy mieliście już to SPA dla stóp od Perfecty? Czy jesteście zadowolone z kosmetyków tej firmy?

***

Przypominam o ROZDANIU, któro jest na moim blogu.

Trwa od 1. lipca do 1. sierpnia tego roku.

Jedynym obowiązkowym warunkiem jest jedynie obserwacja bloga.

Zapraszam do posta z rozdaniem TUTAJ. :)

Zapraszam do wzięcia udziału w rozdaniu i życzę miłego dnia ;*

***

I N S T A G R A M

T U M B L R

"Infiltracja"(2006) reż. Martin Scorsese

 [Kryminał]

Colin Sullivan jest dobrze zapowiadającym się policjantem z Bostonu, który po ukończeniu Akademii Policyjnej niestrudzenie pnie się się po drabinie kariery, zdobywając kolejne awanse i uznanie w oczach współpracowników. Szybko dostaje się do wydziału specjalnego policji, walczącego z przestępczością zorganizowaną w mieście. Nikt z jego znajomych nie wie jednak, że ten z pozoru ułożony i ambitny człowiek sukcesu jest wtyką jednego z najbardziej niebezpiecznych gangsterów w Bostonie- Franka Costello (w tej roli genialny Jack Nicholson). Dzięki ścisłej współpracy między mężczyznami, Colin nie musi bać się zemsty ze strony przestępców bostońskich, a Frankowi wszystkie ekscesy uchodzą płazem. Sabotowane od wewnątrz akcje policyjne nie przynoszą zamierzonych efektów i Costello pozostaje bezkarny. Tymczasem, Billy Costigan (czyli nadal nienagrodzony żadnym Oscarem Leonardo DiCaprio), posiadający barwną przeszłość skrupulatnie notowaną w aktach policji i jeszcze bardziej zepsutą niż on sam rodzinkę, pragnie nakierować swoje życie na odpowiednie tory i spłacić dług zaciągnięty wobec społeczeństwa. Chce wstąpić do policji lecz ma na to niewielkie szanse zważywszy na swoje doświadczenia z przestępczością. Udaje się do komisarza Queenan'a (o ironio!), będącego przełożonym Colina Sullivan'a. Billy zgadza się pracować dla policji, przeniknąć jak najbliżej Costello i pomóc w jego aresztowaniu. Przez wzgląd na dawne układy między gangsterem, a rodziną Costigan, zadanie okazuje się być podejrzanie łatwe. Coli i Billy mają jednak ten sam problem: muszą podszywać się pod kogoś, kim nie są, by sabotować działania osób, z którymi pracują, nie dać się nakryć i... upolować siebie nawzajem. 

W tym miejscu powinnam narzekać i wymieniać wady filmu. Muszę jednak stwierdzić, że "Infiltracja" w moich oczach jest pozbawiona minusów. Chyba po prostu ten film przypadł mi do gustu w stu procentach. 

(+) Obsada

Kiedy wybieram film, który chciałabym obejrzeć, kieruję się przede wszystkim obsadą, bo wiem z doświadczenia, że czasem streszczenie fabuły jest mylące, a dobra gra aktorska może zakryć wszelkie niedociągnięcia. Jack Nicholson i Leoś nie zawiedli i świetnie odegrali swoje role w "Infiltracji". Oglądając, zwróćcie szczególną uwagę na to, jak Nicholson genialnie gra czarny charakter.

(+) Tępo akcji

Zdawać by się mogło, że film będzie nieco statyczny, opierający się na psychologicznych przepychankach między poszczególnymi bohaterami. Tymczasem, dostajemy porządną dawkę wartkiej akcji, odrobinę dreszczyku i ciągłej niepewności. Czasem ciężko jest nadążyć za tym, co dzieje się na ekranie.

(+) Zabawa w kotka i myszkę

Jeśli ktoś oglądał z zapałem anime "Death note", natychmiast zrozumie, co mam na myśli. Billy i Colin, wbrew pozorom, są do siebie bardzo podobni. Obaj są inteligentni, podstępni, szybko łączą fakty, a przede wszystkim- obaj chcą wygrać. Oglądanie przepychanek i podchodów między takimi bohaterami, niezmiennie sprawia mi przyjemność. 

(+) Wątek romantyczny

Oczywiście, musiała wkroczyć kobieta :) W tym filmie mamy do czynienia z Verą Farmiga (pisałam o niej przy okazji "Obecności" i "Kodu Nieśmiertelności"), wcielająca się w rolę Madeline. Dobitne jest to, że utrzymuje ona kontakt (osobisty lub zawodowy) z Colinem i z Billym. Co z tego wyniknie?

(+) Portret psychologiczny bohaterów

Warto skupić się również na tym, co przeżywają poszczególni bohaterowie. Colin jest na dość bezpiecznej pozycji, bo niezmiennie cieszy się przywilejami i uznaniem znajomych z policji. Billy natomiast, jest jak owca otoczona watahą wilków. Wypełniając swoje zadanie, przekonująco grając złoczyńcę może zapomnieć kim tak naprawdę jest. Również Madeline przeżywa swój osobisty dramat, ale ten wątek będziecie musieli zgłębić sami ;)

Podsumowując...

...sam fakt, że nie znalazłam aspektu, który rzuciłby cień na ten film, chyba dobrze o nim świadczy. Trwa on dwie godziny, świetnie nadaje się na luźne popołudnie lub wieczór po nie zbyt męczącym dniu. 

Zauważyliście, że Leonardo DiCaprio gra w bardzo specyficznych filmach? Mam tu na myśli "Incepcję", "Wyspę tajemnic" lub właśnie recenzowaną "Infiltrację". Aby zrozumieć puentę, trzeba uważniej śledzić to, co dzieje się na ekranie.

Oglądaliście "Infiltrację"? 

Jaki film z Leosiem lubicie najbardziej? 

113. Mięta jak guma orbit?

Dziś o kosmetyku, który uratował moje suche łokcie i kolana a dodatkowo pozwala na zatrzymanie ulubionego zapachu gumy orbit na dłużej. Mowa o masełku do ciała marki STENDERS, mamy do wyboru cztery warianty zapachowe - Róża- Kokos- Mięta- Jaśmin

Ich cena to 39,90 za 70g, zapewniam, że jest adekwatna do wydajności oraz jakości. Ja swoje kupiłam na 30% zniżce więc zapłaciłam 27,93, sami widzicie, że niewiele, powiem Wam, ze zbliżają się dni szalonych okazji i w gazetach znajdziecie kupon rabatowy, na cały asortyment do STENDERS.

Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej zapraszam Was do lektury. Jak wygląda:

Co możemy przeczytać na opakowaniu:

Jaki jest skład:

Moja opinia:Kosmetyk otrzymujemy w 50ml metalowym opakowaniu, środek niestety nie jest niczym zabezpieczony i nie do końca możemy mieć pewność, że ktoś nie włożył tam swoich paluszków. Natomiast z drugiej strony, byłoby widać na powierzchni, że jakaś osóbka próbowała swoich sił, nie na testerze :) Konsystencja samego masła jest bardzo zbita,  łatwo wydobyć je z opakowania i bardzo szybko rozpuszcza się w dłoniach, ma przyjemny miętowy, delikatny zapach, mi osobiście bardzo odpowiada. Nakładam je na kolana, łokcie i czasami stopy - wyraźnie widać poprawę. Po nałożeniu tworzy nam się taka tłusta otoczka, za sprawą olejków, które są w nim zawarte. Jeżeli jesteście fankami szybko wchłaniających się kosmetyków, to ten nie jest dla Was, ponieważ masło potrzebuje ok 15 min, żeby się całkowicie wchłonąć. Inaczej się do wszystkiego przykleimy, wiadomo, że im więcej nałożycie, tym dłużej będzie trwał ten proces. Może sama aplikacja jest nie do końca higieniczna, jak ktoś ma długie paznokcie to trochę może się dostać, pod nie :) Jednak za działanie i wydajność jestem w sanie mu absolutnie wszystko wybaczyć :) A Wy znacie? Jeżeli nie, to koniecznie polecam wypróbować! :) Moja ocena:

1. Nauka poprzez zabawę

A raczej słuchanie piosenek i to nie byle jakich, bo śpiewają je uzdolnieni, młodzi ludzie którzy ostrzegają dzieci przed sytuacjami, które mogą być zagrożeniem zdrowia i życia. 

Nie od dziś wiadomo, że maluchy uczą się w ekspresowym tempie dzięki temu, że w ogóle nie odczuwają, że się uczą. Porównajmy naukę dzieci i dorosłych, dziecko słuchając piosenki jest nieświadome, że się jej uczy, przy okazji tańczy przy niej, zmienia barwę głosu, po prostu się przy tym dobrze bawi :) a jak uczy się tekstu piosenki dorosły ? Usiądzie na łóżku z wydrukowaną kartką z tekstem i czyta/śpiewa kilkadziesiąt razy ten sam tekst a czy nie szybciej by się nauczył, biorąc przykład z dzieci ? :) włączyłby sobie podkład muzyczny, wstałby z łóżka i trzymając kartkę z tekstem zacząłby tańczyć i mieć z tego taką samą radość jak małe dziecko. To samo dotyczy nauki wielu innych rzeczy np. wierszy, roli do przedstawienia, języków obcych a także przedmiotów szkolnych.

Moja jest za mała jeszcze na tego typu piosenki, ale na roczek z pewnością kupimy jej tą płytę jako dodatek do prezentu i będzie czekała na odpowiedni moment :)

Tego typu akcje będę popierać całym sercem, dlatego możecie spodziewać się tego typu postów.

Koszt płyty to 29,90 zł i dostępna jest na allegro po wpisaniu "bezpieczne piosenki".

A poniżej zwiastun płyty, dokładniej zaczyna się od 1,40 minuty.

* POST W ŻADEN SPOSÓB NIE JEST SPONSOROWANY

115. Tonizujemy ?

Dziś słów kilka na temat toniku z SORAYA, który wchodzi w skład linii "profesjonalna szkoła makijażu". Jakiś czas temu mieliście okazję czytać o primerze, kremie do demakijażu oraz o micelu, z tej serii, zatem dziś o kolejnym przedstawicielu tej serii - ZAPRASZAM!Jak wygląda :

Co mówi producent:

Jaki ma skład:

Moja opinia:Tonik otrzymujemy w plastikowej butelce, o pojemności 200ml, zamykanej na standardowy klik. Bez problemu z otwieraniem, radzimy sobie jedną ręką. Szkoda tylko, że opakowanie nie jest przezroczyste, przez co nie wiem ile kosmetyku mi jeszcze zostało. Tonik ma bardzo przyjemny, delikatny zapach, w zasadzie jak cała ta seria i bardzo się to chwali. Co do obietnic producenta, owszem nie powoduje ściągnięcia czy też szczypania. Doskonale odświeża skórę i przygotowuje na inne zabiegi, makijaż, czy wieczorem na krem. Mi osobiście przypadł do gustu, jednak to jeszcze nie to czego szukam. Potrzebuję czegoś, co mi zmatowi skórę a ten robi to tylko chwilowo. Nie przesusza jej w żadnym wypadku, mogę się pokusić nawet o stwierdzenie, że nawilża delikatnie, ale nie radzi sobie w przypadku mojej cery ze świeceniem. Całe szczęście mam od tego inne kosmetyki.A Wy miałyście? Używałyście? Jak wrażenia? Może polecacie jakieś toniki? :) Chętnie się dowiem :) Ocena:

Fakt iż kosmetyk, dostałam w ramach współpracy, nie wpływa na rzetelność mojej opinii.

112. Bananowo mi!

Dziś o zgranym duecie bananowym, który zna już chyba większość z Was.

 

Można go zakupić w zestawie lub pojedynczo w The Body Shop. Regularna cena za takie zestaw to 50 zł, więc sporo, bo 25 zł za szampon i kolejne 25 za odżywkę. Jednak bardzo często jest na niego promocja 2 w cenie 1 lub 29 zł za dowolny szampon i odżywkę, dlatego warto skorzystać. Mój znajomy się śmiał, ze mogłabym sobie kupić 5kg bananów i część wcierać we włosy a część zjeść a nie kupować, coś co imituje ten zapach - Faceci ;)

Jak się u mnie sprawował ten zestaw, dowiecie się, czytając recenzję :) Zapraszam! Jak wygląda :

Moja opinia: SZAMPON:

Otrzymujemy w plastikowej 250ml butelce, zamykanej na standardowy klik, plastik, z którego zostało wykonane opakowanie jest twardy i raczej mało plastyczny, dlatego trzeba albo mocno ścisnąć albo włożyć sobie pompkę :) Co do konsystencji jest nie za rzadka i nie za gęsta taka w sam raz, zapach jest wprost cudowny i zniewalający, aż by się chciało zjeść. Niestety na włosach nie jest już taki intensywny i nie utrzymuje się zbyt długo.

A właściwości myjące? W tej kwestii nie mam żadnych zastrzeżeń, szampon dobrze zmywa oleje, moje włosy po jego zastosowaniu przez ok1,5 dnia wyglądają świeżo. Jednak jego użycie solo nie jest dla mnie, ponieważ plącze mi trochę włosy i nie jest łatwo temu zaradzić, dlatego uzupełniłam pielęgnację w ODŻYWKĘ:

Ją również otrzymujemy w identycznym opakowaniu, nie wiem czy nie jest nawet twardsza ta butelka, albo mam takie wrażeni, ponieważ odżywka jest bardziej zbita, dlatego tutaj też najlepiej zastosować pompkę. Po jej zastosowaniu moje włosy są wygładzone, nie puszą się, łatwo je rozczesać i ułożyć. Ma również cudowny bananowy zapach.

 

 

Wydajność obu kosmetyków jest w sumie całkiem niezła jak dla mnie, bo mi na miesiąc codziennego stosowania wystarcza spokojnie. Dodatkowy atut jest taki, że możemy je postawić "na głowie" i wszystko nam pięknie ścieknie i nie zmarnuje się :) Jak dla mnie bomba.  A jak Wasz wrażenia i przygody z tym duetem?

Na minus daję cenę oraz to, ze szampon nie działa u mnie w pojedynkę niestety.Ocena: